Cokolwiek dziwne było wczorajsze odwołanie wiceministra MON Antoniego Macierewicza. Pismo o dymisji wręczyli mu... żandarmi. Nie dało się inaczej, bo Macierewicz się ukrył - przyznał w "Sygnałach Dnia" nowy minister obrony Bogdan Klich.
Macierewicz stracił stanowisko chwilę po tym, jak Bogdan Klich objął władzę w MON. To była pierwsza decyzja nowego ministra. Nie mógł jednak wręczyć wiceministrowi pisma o dymisji, bo jak się okazało, Macierewicz nie przyjechał na przekazanie władzy do ministerstwa obrony narodowej. Na poszukiwania Klich wysłał więc żandarmów wojskowych.
Ci rozkaz wykonali. Znaleźli wiceministra i wręczyli akt odwołania. Nowy szef obrony narodowej tłumaczy, że nie dało się inaczej. - Macierewicz ukrył się, zamknął w swoim gabinecie - przyznaje Bogdan Klich w "Sygnałach Dnia".
Wyjaśnia też, dlaczego cofnął swojemu zastępcy z PiS pozwolenie na wyjazd do Afganistanu. - Macierewicz, jako pracownik resortu, nie miał uprawnień do reprezentowania go poza granicami kraju - mówi Klich. Wizyta u polskich żołnierzy w Afganistanie byłaby pożegnalną podróżą Antoniego Macierewicza.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz