piątek, 16 listopada 2007

Rząd Donalda Tuska zaprzysiężony

Prezydent powołał szefa PO Donalda Tuska na stanowisko premiera oraz powołał 18 nowych ministrów.

Lech Kaczyński pogratulował nowemu szefowi rządu i życzył jego gabinetowi "pełnej realizacji zamierzeń". Donald Tusk zapewniał, że jego ministrowie to ludzie "dobrze przygotowani do pracy". Liczy również na współpracę z prezydentem, by - jak mówił - zapewnić "sukces Polski".

Tusk jest jednocześnie premierem i przewodniczącym Komitetu Integracji Europejskiej.

Wicepremierami w rządzie Tuska są: lider PSL Waldemar Pawlak, który jednocześnie objął resort gospodarki oraz Grzegorz Schetyna (PO), który został także nowym szefem MSWiA.

Z rekomendacji PO ministrami zostali: Elżbieta Bieńkowska (rozwój regionalny), Zbigniew Ćwiąkalski (sprawiedliwość), Mirosław Drzewiecki (sport), Cezary Grabarczyk (infrastruktura), Aleksander Grad (skarb państwa), Katarzyna Hall (MEN), Bogdan Klich (MON), Ewa Kopacz (zdrowie), Barbara Kudrycka (nauka i szkolnictwo wyższe), Maciej Nowicki (środowisko), Jacek (Jan Vincent Rostowski (finanse), Radosław Sikorski (MSZ), Bogdan Zdrojewski (kultura).

Ponadto ministrem "bez teki" został Zbigniew Derdziuk, który ma kierować komitetem stałym Rady Ministrów.

PSL wskazało dwóch ministrów: Marka Sawickiego (rolnictwo) i Jolantę Fedak (praca).

W trakcie uroczystości zaprzysiężenia rządu 17 członków nowego gabinetu, w tym nowy premier, dodało do złożonej przysięgi zdanie "Tak mi dopomóż Bóg". Nie zrobili tego Waldemar Pawlak i Elżbieta Bieńkowska.

Prezydent pogratulował nowemu premierowi, ministrom i koalicji PO- PSL, która utworzyła nowy rząd. - Zamierzenia były ambitne, szczerze, jako prezydent Rzeczpospolitej życzę ich pełnej realizacji, będzie to sukces oczywiście tych, którzy rządzą, ale to będzie także sukces całego naszego narodu, wszystkich Polek i Polaków - mówił Lech Kaczyński.

Podkreślił, że choć Sejm ubiegłej kadencji funkcjonował niespełna dwa lata, to przedwczesne zakończenie jego działalności było w ówczesnej sytuacji jedynym rozwiązaniem, bo jego możliwości zostały wyczerpane.

Powstanie nowego rządu po sukcesie wyborczym PO - podkreślił Lech Kaczyński - to oczywisty wynik demokratycznych reguł funkcjonujących w Polsce. Zaznaczył, że z każdym nowym rządem społeczeństwo łączy określone nadzieje. - W tym przypadku te nadzieje idą bardzo daleko - powiedział.

- Ostatnie dwa lata to był okres szybkiego rozwoju gospodarczego, powstania ponad miliona nowych miejsc pracy, gwałtownego spadku bezrobocia, to był okres 14-proc. prawie wzrostu płac - wyliczał prezydent. Dodał, że o jedną trzecią spadł deficyt budżetu państwa. Zastrzegł, że nie wszyscy odczuli skutki tego wzrostu płac, bo był on "rozłożony nierówno".

- Ale zgodnie z zapowiedziami przedwyborczymi ten rozwój to nie to, co powinniśmy osiągać. Powinien być w naszym kraju rozwój o tempie jeszcze znacznie szybszym - powiedział prezydent. - To zadanie ambitne, ale oczywiście najserdeczniej życzę sukcesu, ponieważ ten sukces byłby olbrzymim sukcesem naszego kraju - dodał Lech Kaczyński.

Sukces ten - mówił prezydent - "byłby triumfem, ponieważ zagwarantowałby w ciągu czteroletniej kadencji, czyli takiej, jak być powinna - licząc od roku 2005 - wzrost PKB gdzieś w granicach 30 proc., może nawet 33 proc.".

Lech Kaczyński powiedział, że "bardzo życzy sukcesu" premierowi i rządowi nie tylko w imieniu swoim, ale też w imieniu społeczeństwa, "od którego ma demokratyczną legitymację sprzed dwóch lat".

- Ostatnie dwa lata to był okres, w którym Polska zdołała wywalczyć korzystne dla niej zmiany w Traktacie Europejskim, tzw. Traktacie Reformującym, właściwie prawie wszystkie, które postulowaliśmy - mówił prezydent.

Jak dodał, te dwa lata "to okres otwarcia na południowy-wschód, nie tylko na Ukrainę, ale i Gruzję i Azerbejdżan". To też - mówił prezydent - okres "budowania nowych szans jeśli chodzi o import do Polski i przez Polskę gazu i ropy naftowej".

Lech Kaczyński podkreślił, że "jest przekonany, że zgodnie z zapowiedziami, polityka zagraniczna obecnego rządu będzie jeszcze bardziej skuteczna i że tutaj również odniesiemy większe sukcesy".

- Polsce należy tego życzyć. Czym lepsza jest pozycja Polski w UE - to jest nasza podstawowa płaszczyzna odniesienia, (...) w NATO, także w relacji do naszych południowo-wschodnich i wschodnich sąsiadów (...), tym silniejsza będzie pozycja Polaków, przeciętnych polskich obywateli - przekonywał prezydent.

Jak mówił Lech Kaczyński, "nie chcemy silnej Polski jako wartości abstrakcyjnej, chcemy silnej Polski, która daje silną pozycję jej obywatelom i w kraju i za granicą".

Donald Tusk zapewniał, że jego ministrowie to ludzie "dobrze przygotowani do pracy i przyzwoici".

W jego ocenie, w dniu wyborów, 21 października, wielu Polaków poszło głosować "z wiarą, że w Polsce możliwa jest dobra zmiana, dobry przełom". - Panie i panowie ministrowie rządu, który dziś rozpoczyna pracę, spotkali się po to, aby tym nadziejom, temu wielkiemu wyzwaniu sprostać - oświadczył.

- Jestem przekonany, że większość Polaków wskazując 21 października wygranych, głosowało nie na konkretną partię polityczną, a na odbudowę nadziei, że polskie życie publiczne, polska polityka może być ufundowana na tradycyjnych, ważnych dla każdego kraju, ale szczególnie dla Polski, fundamentalnych wartościach - mówił nowy premier.

Jak dodał, te wartości to: zaufanie, wzajemny szacunek, przekonanie, że władza ma służyć ludziom, a nie panować nad nimi.

- Głęboko w to wierzę, że ten rząd w spokoju, w zgodzie i w pozytywnym skupieniu, zajmie się tym, co dla Polaków najważniejsze: ich zdrowiem, zarobkami, spokojem i bezpieczeństwem w życiu publicznym - podkreślił Tusk.

- Jestem przekonany, że jeśli będziemy sobie nawzajem pomagać, a tę serdeczną prośbę dedykuję także panu prezydentowi, to osiągniemy wspólny sukces - dodał.

Jak zaznaczył, prośbę tę kieruje także do tych, którzy wyniki wyborów "przyjęli bez entuzjazmu". Nowy premier powiedział, że wierzy, iż wspólnie z prezydentem, jego rząd udowodni, że Polska będzie domem dla wszystkich Polaków, niezależnie od ich poglądów politycznych, od tego czy i na kogo głosowali.

- Liczę bardzo panie prezydencie na taką współpracę, bo Polska i Polacy czekają na prawdziwą solidarność ludzi, na prawdziwy sukces Polski. Wierzę, że tego dokonamy - powiedział Tusk.

Przed uroczystością przyszły szef rządu i jego ministrowie uczestniczyli w mszy świętej w kaplicy sejmowej. Do Pałacu Prezydenckiego kandydaci na ministrów przyjechali busem, którym po uroczystości zaprzysiężenia udali się do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Brak komentarzy: