Premier Donald Tusk poinformował w środę, że to on złoży podpis pod Traktatem Reformującym UE, ale na grudniowy szczyt UE do Lizbony pojedzie zarówno on, jak i prezydent Lech Kaczyński.
- Nie ma żadnego powodu do niepokoju. Nie ma żadnego konfliktu w tej sprawie, ani nawet różnicy zdań między premierem polskiego rządu, czyli mną, a prezydentem Lechem Kaczyńskim - powiedział premier na środowej konferencji prasowej.
Jak podkreślił, w czasie jednego z ostatnich jego spotkań z prezydentem doszło do "bardzo sensownego i serdecznego ustalenia reguł postępowania".
- Podpis pod Traktatem Reformującym, ze względów niepodlegających dyskusji, składa premier polskiego rządu. Pan prezydent Lech Kaczyński zwrócił się z propozycją, aby uczestniczyć w polskiej delegacji - zaznaczył Tusk.
- Jestem przekonany, że jest to bardzo dobry pomysł, bardzo dobry przykład na naszą rodzącą się - w niełatwych okolicznościach - ale współpracę jeśli chodzi o politykę zagraniczną - powiedział Tusk.
Zaznaczył, że Lech Kaczyński prowadził istotną część prac zmierzających do uchwalenia Traktatu Reformującego.
Szef rządu podkreślił, że podpis prezydenta jest niezbędny do ratyfikacji Traktatu przez Polskę. - Traktuję ten wspólny wyjazd i brak konfliktu w tej kwestii jako dobry znak na przyszłość - dodał.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz