środa, 21 listopada 2007

Wielki skandal medialny we Włoszech

O potajemnych kontaktach włoskiej telewizji publicznej RAI z należącą do byłego premiera Silvio Berlusconiego telewizją Mediaset pisze środowy dziennik "La Repubblica".

Jak wynika z ujawnionych ustaleń, te dwie największe włoskie stacje telewizyjne zamiast naprawdę konkurować ze sobą i walczyć o widownię, wymieniały się informacjami na temat ramówki oraz uzgadniały strategię obsługi wielkich wydarzeń.

Działo się to, jak pisze dziennik, za sprawą sieci potajemnych kontaktów utrzymywanych przez bliskich współpracowników ówczesnego premiera Silvio Berlusconiego. Według gazety za wszystkimi tymi działaniami stał sam Berlusconi wraz z grupą wiernych mu ludzi, zatrudnionych w obu telewizjach.

Dziesiątki telefonów dziennie, stała wymiana informacji, ustalanie najdrobniejszych szczegółów dotyczących zawartości serwisów informacyjnych i najpopularniejszych programów publicystycznych w obu stacjach, a także transmisji z festiwalu piosenki w San Remo - te wszystkie aspekty sekretnej współpracy wyszły na jaw dzięki podsłuchom telefonicznym z lat 2004-2005.

Podsłuch został zainstalowany w związku z dochodzeniem w sprawie upadku holdingu prowadzącego badania opinii publicznej na zamówienie Berlusconiego.

Jak informuje rzymski dziennik poufne rozmowy prowadzili osobiści asystenci ówczesnego premiera zatrudnieni wówczas w obu stacjach telewizyjnych. To oni utworzyli podstawowy kanał przepływu informacji, które docierały potem do najbogatszego Włocha i magnata telewizyjnego. Kontakty przez pośredników utrzymywali szefowie najbardziej oglądanych dzienników w obu stacjach: w RAI Uno i Canale 5.

"La Repubblica" ujawnia, że szczególnie bliską współpracę przedstawiciele obu telewizji utrzymywali w dniach poprzedzających śmierć Jana Pawła II. Pracownica telewizji RAI informowała wówczas kierownictwo Mediaset o planach programowych publicznej stacji, związanych z relacjonowaniem tego wydarzenia i o zmianach w ramówce.

Podobne ustalenia dotyczyły wyborów samorządowych wiosną 2005 roku i poprzedzających je kampanii, a także tego, kto i kiedy ma zapraszać do studia premiera Berlusconiego. W godzinach po wyborach samorządowych wymieniano się wynikami tzw. exit polls. Jak zauważa gazeta w obu stacjach pracowali ludzie, których podstawowym zadaniem była troska o wizerunek ówczesnego szefa rządu.

Brak komentarzy: